Rozpoczęcie sezonu. Spotkanie teamowe na Zbiorniku Team Carp Maniak. – Kwiecień

Udostępnij
Facebooktwitterpinterestlinkedin

 

 

 

Nieprzypadkowo wybrany zbiornik team Carp Maniak znajdujący się blisko Leszna był miejscem inauguracji sezonu 2021 w naszym teamie. Długa zima i utrzymujące się chłodne dni powoli budzą karpie na wszystkich łowiskach w Polsce. Na tym zbiorniku w bardzo kameralnej atmosferze, z dala od wielkomiejskiego zgiełku można odpocząć i naprawdę połowic karpie cały rok, pod warunkiem że nie ma lodu.

 

 

W piątek zjeżdżaliśmy się na miejsce powoli, każdy w swoim tempie. jedni brali sobie wolne, inni kończąc pracę dopiero pakowali graty. W większości byliśmy na miejscu przed zmrokiem.

Aby urozmaicić sobie spotkanie, została wyznaczona nagrodą zasiadki dla łowcy Big Fisha w postaci kubka termicznego z podobizną prezesa i hasłem, który wielu kolegom z teamu jest bardzo dobrze znane 🙂

 

 

Pierwsze branie pojawiło się na stanowisku nr 5, u Igora i po krótkiej walce, ładny jesiotr pozował do zdjęcia z łowcą i jego tatą.

 

 

Chwilę później branie u Krystiana na wędce – stanowisko nr 4 i pierwszy karp zasiadki ląduje w kołysce.

 

 

Godzinkę dalej, u Pawła na tym samym stanowisku jest karp i mamy już komplecik na czwórce.

 

 

Do zabawy dołączył niebawem Mario z „trójki”, który także za sprawą swojego ulubionego Ronnie Riga mógł trzymać karpia do zdjęcia.

 

 

Po emocjach związanych z holami, przywitaniami, oraz rozbijaniem obozowisk, mogliśmy rozpocząć przygotowania do ogniska. Zazwyczaj na zasiadkach pichcone są rarytasy, ale ognisko i kiełbaska pieczona nad nim jest nie do podrobienia. Podczas tej wspólnej biesiady, w pięknych okolicznościach przyrody, dużo się piło, dużo jadło i tyle samo śmiało i śpiewało. Niektórzy dostawali nowe ksywki, niektórzy byli odpytywani z wyrazów obcych, inni szukali synonimów słów, zbyt trudnych do wypowiedzenia w stanie wskazującym.

 

 

Ogólnie śmiechu było dużo, tylko centralka ze stanowiska nr 1 przerwała nam zabawę, bo się…. odezwała 😛 Niestety zanim Aga wraz z ekipą towarzyszącą dobiegła do wędek, ryba siedziała bezpiecznie w zaczepie i trzeba było poddać walkę. No cóż, potem się odegramy – tak myśleliśmy wtedy.

 

 

Wróciliśmy do ogniska i naszego stołu biesiadnego, odśpiewaliśmy kilka wzniosłych pieśni i znowu centralka, tym razem z 10-tki woła do siebie. Damian poleciał na stanowisko niczym Sokół niesiony pieśnią, którą zagrzewał go do zagęszczania ruchów partner ze stanowiska, a zarazem nasz ogniskowy bard i wieszcz – Marcin. Niestety Damian poleciał przez stepy łowiska samotnie, a reszta towarzystwa odprowadzała go jedynie wzrokiem i ciepłym słowem. Tym razem nastąpiła spinka na kiju, ale zaraz potem, zanim przerzucił swój zestaw, na wędkę kolegi wyholował karpia. Wówczas już ruszyliśmy przez góry i doliny do „białogłowej dziewczyny”, którą niestety okazał się znowu Damian (Zong) :p zrobić fotkę, aby było coś udokumentowane. Marcin jeszcze głośniej nucił, śpiewał (cokolwiek) „hej Sokoły” na znak zacieśniania relacji w teamie :).

 

 

Rozchodziliśmy się do namiotów powoli, raczej zmuszeni do tego brakiem  materiału na opał, niż kończącym się jedzeniem i piciem.

Podobno jeszcze tej nocy (takie krążą legendy, lecz fotek na dowód nie posiadamy), na stanowisku nr 10 dołowiono jesiotra i karpia. Może i prawda? 🙂

Sobota przywitała nas zmienną, ale w miarę ciepłą pogodą. Troszkę kropiło, ale w porównaniu z tym co zapowiadano, to na prawdę pogoda obeszła się z nami bardzo łaskawie i zrobiła nam prezent w postaci okienka pogodowego, na ten akurat spotkaniowy weekend.

 

 

Dojechali do nas ostatni grupowicze i zajęli stanowisko nr 9. Pozostali uczestnicy spotkania trochę markerowali, spombowali, porzucali z kobry i ogólnie kontynuowali zabawę.

Na stanowisku nr 3 pojawiło się pierwsze branie i Mario w swojej całej łaskawości, dał „potrzymać swojego kija” Krzyśkowi, który po udanym holu stwierdził, że Maria kij jest „miększy”, od jego. No cóż – nie sprawdzaliśmy tego i jakoś nie zamierzamy 🙂

 

 

Później na stanowisku nr 8 Robert przeprowadził skuteczny atak na Big Fisha. Po odnalezieniu własnych wędek, w gąszczu innych, oraz trzcin mógł cieszyć się karpiem i pozować do sesji, sugestywnie sugerując, że kubek by mu się przydał  🙂

 

 

Dojechał z wieczora do nas jeszcze właściciel łowiska i siedząc tak sobie pod wiatą znowu lekko piliśmy i dyskutowaliśmy o tym i owym.

Tym razem do łóżek kładliśmy się wcześniej, mając w pamięci wyczyny z piątkowej nocy.

Około 1 -szej na Fb pojawia się informacja od Norbiego, że złowił Big Fisha na stanowisku nr 8. Prawie 13 kg karp pozwolił na przejecie prowadzenia w zabawie.

 

 

W nocy jeszcze Damian dołowił jesiotra i ogólnie nic się więcej nie działo. Woda poniżej 8 st C pokazywała jasno, że to jeszcze nie pora na regularne żerowanie ryb.

 

 

Piękne słoneczko w niedzielny poranek obudziło nas w namiotach i mogliśmy na sucho i w dobrych humorach rozpocząć pakowanie do domu. 

Uroczyste wręczenie nagrody, wraz z grafikiem prac (Ci co wiedzą o co chodzi, to wiedzą), zostało przeprowadzone osobiście przez prezesa Adama. 

 

 

Komisja na miejscu potwierdziła prawidłowość i zgodność wręczenia nagród z obowiązującymi zasadami BHP.

 

 

Podsumowując wyjazd można jednym słowem – SUPER.

Baterie naładowane, spotkanie wesołe, humory z racji braku Rybomani skalibrowane i można śmiało ruszać na podbój innych, zaplanowanych wód w tym sezonie.

Do zobaczenia nad wodą..

 

 

 

Obserwuj nas
Facebookpinterestinstagram